Postanowiłam reaktywować zaczęte kiedyś naprędce tygodniowe wyzwania. W tym tygodniu, przyjdzie mi się zmierzyć z czymś, o czym myślałam, że mam to za sobą. Ale ostatnio, to wróciło ze zdwojoną siłą. O czym mowa? O moim odwiecznym problemie, o czymś co sprawia, że mój dobry humor znika, o czymś co przeszkadza mi żyć realnym życiem, o czymś przez co zatracam się w marzeniach. (Dla ścisłości: Marzenia są fajne, ale nie można się w nich zatracić! Trzeba znaleźć jakiś złoty środek.)
Zastanawialiście się kiedyś czy jesteście nienasyceni? Hm, uważam, że prawie każdy bywa. Naprawdę mało jest osób, które żyją prosto i to lubią - realizują powoli swoje marzenia, ale nie stawiają się w pozycji nieszczęśnika, jeśli te marzenia są nie do spełnienia.
Może najpierw wyjaśnię co ja rozumiem poprzez słowo - n i e n a s y c e n i e.
Definicja tego problemu wg. Sue:
Ja, nienasyceniem, nazywam ciągłe uczucie typu "chcę więcej". Jeśli takie uczucie tylko i wyłącznie motywatorem do zmiany na lepsze - problem nie istnieje. Jednak, jeśli temu chciejstwu towarzyszy ciągłe gdybanie typu "gdybym miała [wstaw przedmiot], to..." czy "gdybym miała więcej pieniędzy, to...", jest to bez wątpienia problem.
Problem się nasila, gdy ktoś, tak jak ja, ma nieprzeciętnie rozwiniętą wyobraźnię. I tendencję do tworzenia tzw. "historyjek" w myślach. Wtedy, bardzo łatwo się zatracić w fantazji, co mi się niestety zdarza. I tego właśnie chciałabym się pozbyć.
Problem także może objawiać się (sama nigdy tego nie doświadczyłam, ale boję się, że w końcu może i mnie złapać) uzależnieniem od zmian, czy szukaniem ciągle nowych, czasem nie do końca bezpiecznych doświadczeń. Chodzi mi o na przykład, ciągłą zmianę partnerów życiowych (nie tylko w aspekcie seksualnym), albo wdawaniem się w nie do końca przyjemne sytuacje. Może się także wiązać ze znudzeniem zwyczajnym życiem i brakiem cieszenia się z małych rzeczy, potrzeby silniejszych bodźców.
"Lekarstwo"
Myślę, że jednoznacznego leku na to nie znajdziemy, jednak dużo na pewno zależy od zmiany sposobu myślenia. Kiedy zmienimy nastawienie do życia i zaczniemy je brać takim jakim jest, oczywiście dążąc do pozytywnych zmian, ale nie "na siłę", czy zmieniając ciągle coś, co jest dobre i w zasadzie nic z nim nie tak, tylko dlatego, że chcemy więcej. Bo jeśli zmieniamy coś notorycznie, co w zasadzie jest dobre, a po prostu nam się nudzi, to nie znaczy że z tym czymś, czy kimś, jest coś nie tak, tylko z nami. Chciwość nigdy nie popłaca.
Dlatego, aby nie doprowadzić się do przykrych konsekwencji, prewencyjnie zarządzam wyzwanie tygodnia o nazwie: Koniec z nienasyceniem!
Jakie kroki zamierzam podjąć?
Wyzwanie tygodnia
MYŚLEĆ POZYTYWNIE O ŻYCIU. ZAAKCEPTOWAĆ JE I ODSUWAĆ OD SIEBIE WSZELKIE GDYBANIA, JEŚLI SĄ ONE NAPRAWDĘ NIEPOTRZEBNE (CHYBA, ŻE CHODZI O POZYTYWNE ZMIANY). CIESZYĆ SIĘ BARDZIEJ CODZIENNOŚCIĄ.
Życzcie mi powodzenia. Bo to wbrew pozorom trudne zadanie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz