Jak przebiegło moje "doświadczenie? Otóż nie było to koniecznie to, czego się spodziewałam. Ale od początku.
Przebieg:
Jako ze metoda nie jest skomplikowana i nie wymagała jakiegoś większego wysiłku z mojej strony w czwartek wieczorem zaczęłam eksperyment. Wzięłam lubiana, ale kończącą się odżywkę Macadamia Oil i wmasowałam ja w uprzednio zwilżone końcówki włosów. Następnie szamponem Garniera z cytryna i zielona glinka zabrałam się za mycie mycie głowy przy cebulkach, a spłukując szampon pianą umyłam resztę włosów. Do końcowej fazy OMO użyłam odzywki jajecznej babci Agafii, która ostatnio świetnie się u mnie spisuje.
Rezultaty:Zaznaczam, ze nie susze włosów suszarka, nie prostuje ich ani nie kręcę na co dzień.
Metoda OMO na moich włosach spisała się średnio. Włosy już na drugi dzień były średnio świeże, a końcówki owszem, były delikatne i sypkie, ale nie odżywione jakoś specjalnie. Na plus jest także to ze pozbyłam się tzw. wicherków (frizz) ale to raczej sprawka odzywki jajecznej.
Wnioski:Na pewno spróbuje stosować te metodę trochę częściej, mimo, ze pierwsze rezultaty nie zachwycają. Gdybym zauważyła coś niezwykłego, dam znać.
Rezultaty:Zaznaczam, ze nie susze włosów suszarka, nie prostuje ich ani nie kręcę na co dzień.
Metoda OMO na moich włosach spisała się średnio. Włosy już na drugi dzień były średnio świeże, a końcówki owszem, były delikatne i sypkie, ale nie odżywione jakoś specjalnie. Na plus jest także to ze pozbyłam się tzw. wicherków (frizz) ale to raczej sprawka odzywki jajecznej.
Wnioski:Na pewno spróbuje stosować te metodę trochę częściej, mimo, ze pierwsze rezultaty nie zachwycają. Gdybym zauważyła coś niezwykłego, dam znać.
Przepraszam, za formę tej notki - mi przypomina trochę analizę doświadczenia chemicznego. Będę próbować dalej i dam znać jak mi idzie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz